Reklama

"Dziecko nie może mieć poczucia, że ratowanie całej rodziny opiera się na nim". Historia Karola

Siedemnastoletni Karol Niedzielski to prawdziwy superman. Od dwóch lat dźwiga na swoich barkach ciężar uratowania chorej na raka młodszej siostry. Podczas gdy ich rodzice załamali się z powodu niepowodzenia wszystkich dostępnych terapii, on obiecuje, że nie da Oli umrzeć, i zakłada zbiórkę na innowacyjne leczenie za granicą. Sam nigdy na nic się nie skarży i pomaga nie tylko rodzinie, ale wszystkim dookoła.

Znajomi zachodzą w głowę, jak to jest, że Karol na przekór przeciwnościom zawsze tryska energią. Jego dziewczyna Elena zaczyna nawet podejrzewać, że bierze jakieś narkotyki, on jednak stanowczo zaprzecza. Kiedy niespodziewanie zrywa z nią bez żadnego powodu i znika, nikt nie przypuszcza, że ten zawsze uśmiechnięty nastolatek targnął się na własne życie połykając naraz cały zapas tabletek swojej mamy.

Historia Karola przedstawiona w serialu dla młodzieży i ich rodziców "Pomóż mi", który można oglądać w Czwórce od poniedziałku do piątku o godzinie 15:00, zakończyła się szczęśliwie. Chłopak został odnaleziony na działce kolegi i w porę przewieziony do szpitala. Dopiero wtedy rodzice nastolatka uświadomili sobie, że mniej lub bardziej świadomie złożyli na jego barki własną odpowiedzialność za los Oli. A gdyby pomoc dla Karola przyszła za późno? Jak mówią policjanci w serialu, ze statystyk wynika, że pomimo istnienia wielu programów pomocowych co jedenaście minut jeden młody człowiek odbiera sobie życie.

Reklama

O tym, że w wieku kilkunastu lat nie jest się jeszcze wystarczająco zahartowanym przez życie, żeby wziąć na siebie odpowiedzialność za los najbliższych, a także o tym, co robić, gdy podejrzewamy, że ktoś może chcieć popełnić samobójstwo, mówi psycholog Maciej Frasunkiewicz w rozmowie przeprowadzonej w ramach projektu Fundacji "Terytorium Neutralne".

Podobno kiedy w rodzinie ktoś choruje, razem z nim choruje cała rodzina.

MACIEJ FRASUNKIEWICZ: To prawda. A im poważniejszy jest problem zdrowotny, tym większe obciążenie spada na pozostałych jej członków. Jednocześnie cała uwaga automatycznie skupia się na chorym. Gdy choruje dziecko, rodzice najczęściej cały swój czas i siły wkładają w ratowanie jego zdrowia. Jeśli w rodzinie jest więcej dzieci, mogą one poczuć się odsunięte na dalszy plan. Powstaje nierównowaga, z powodu której cierpią. Na dodatek często słyszą, że jako zdrowe nie mają prawa narzekać i zabiegać o zaspokojenie swoich potrzeb, bo to egoizm.

Tymczasem rodzice powinni dbać o wszystkie swoje dzieci, od tego są rodzicami. Oczywiście nie chodzi o to, żeby zdrowe dzieci nie włączyły się w pomoc, ale nie kosztem samych siebie.

A co, jeżeli zdrowe dziecko nie tylko nie zgłasza żadnych potrzeb, ale jeszcze przejmuje obowiązki rodziców, także wobec chorego brata lub siostry?

Troska o rodzeństwo jest zupełnie naturalna i godna pochwały, jednak to nie to samo co przejęcie odpowiedzialności. Zarówno obojętność i skrajny egoizm, jak i zbyt daleko posunięty altruizm, to nie jest zdrowa sytuacja. Rodzice nie powinni takiej pomocy przyjąć. Ani dziecko, ani nastolatek, nie może mieć poczucia, że ratowanie całej rodziny opiera się na nim. To nie jest jego rola i takie próby nigdy się dobrze nie kończą bez względu na dobre chęci. W tym okresie życia nie można brać na siebie problemów otoczenia, nawet najbliższych osób. Nastolatek nie jest na tyle dojrzały, żeby sobie z tym poradzić. On ledwo radzi sobie z własnymi problemami. Zresztą to nie jest jego obowiązek, nie on jest rodzicem.

Syndrom Atlasa, czyli osoby, która wszystkim pomaga kompletnie nie myśląc o samym sobie, przydarza się nie tylko nastolatkom.

Długo przeciągająca się sytuacja pomagania całemu światu z pominięciem własnych potrzeb i możliwości zawsze w końcu spowoduje wypalenie i poczucie wewnętrznej pustki u każdego bez względu na wiek. Nawet udzielając pierwszej pomocy mamy obowiązek zadbać najpierw o swoje bezpieczeństwo, bo jak nam się coś stanie, to już nikomu nie pomożemy, a sami staniemy się obciążeniem. Dorosły w obliczu problemu, jakim jest na przykład ciężka choroba w rodzinie, może nie dać rady i potrzebować pomocy. Nawet psycholodzy, którzy znają metody postępowania w kryzysie, także korzystają z superwizji czyli wsparcia innych psychologów. A jak w takiej sytuacji ma sobie poradzić nastolatek?

Jest w trudniejszym położeniu, niż osoba dorosła.

Z samego faktu dojrzewania, fizycznego, psychicznego i społecznego, wynika wiele problemów. Choćby funkcjonowanie na co dzień w grupie rówieśniczej, to spory koszt psychiczny dla młodego człowieka. Nawet jeśli jest liderem tej grupy, to i tak, a może tym bardziej, odczuwa presję z jej strony. Nastolatki na ogół biorą wszystko bardzo do siebie, a nie mają jeszcze na sobie zbroi, która kształtuje się w ciągu dorosłego życia. Są w związku z tym dużo bardziej narażeni na urazy, niż dorośli. Kiedy rodzice dodatkowo obciążają ich swoimi własnymi troskami, a co gorsza odpowiedzialnością, której osoba w tym wieku nie jest w stanie udźwignąć, to mamy przepis na katastrofę.

Czy nastolatek może się jakoś ochronić w takiej sytuacji?

Może poprosić o pomoc w organizacji pozarządowej zajmującej się zdrowiem psychicznym, zadzwonić do telefonu zaufania lub zwrócić się do szkolnego psychologa, który jest przygotowany, aby udzielić wsparcia. Nie oznacza to, że rozwiąże problemy rodzinne czy sprawi, że rodzice się zmienią. Jednak może nauczyć sposobów chronienia samego siebie. Takie wewnętrzne umocnienie zazwyczaj bardzo pomaga.

A jeżeli to rówieśnik w sekrecie zwierzył się nastolatkowi z problemów?

Wszystko zależy od skali tych problemów. Generalnie dochowywanie tajemnic świadczy o uczciwości i byciu osobą godną zaufania. Nie chodzi więc o to, żeby bez namysłu paplać o wszystkim, co się o kimś usłyszy. Jednak kiedy pojawia się podejrzenie, że komuś może stać się krzywda, koniecznie trzeba coś zrobić. Oczywiście może to być fałszywy alarm, ale co, jeżeli nie? I powiedzmy, że próba samobójcza zakończy się śmiercią? Dlatego jeśli nie ma całkowitej pewności, najlepiej skierować się najpierw do szkolnego psychologa lub pedagoga. On będzie wiedział, jak postąpić dalej i przede wszystkim zdejmie z nastolatka ciężar.

Czy samodzielna próba zapobieżenia tragedii nie byłaby kompromisem między zdradzeniem tajemnicy a bezczynnością?

W sprawach życia i śmierci nie ma kompromisów. Działanie na własną rękę i nieinformowanie nikogo powoduje, że bierze się na siebie odpowiedzialność za zagrożoną osobę. Ważne, żeby młody człowiek, który niepokoi się o kogoś znajomego, zdał sobie sprawę, że to nie do niego należy ocena, czy to jest krzyk o uwagę, czy konkretne myśli samobójcze, czy wręcz coś, co niedługo skończy się próbą odebrania sobie życia. Nie ma do tego kompetencji.

Nastolatki boją się łatki donosiciela. Używają nawet określeń pochodzących z żargonu więziennego jak "sypanie".

Często trzymają sztamę przeciwko dorosłym bez względu na wszystko. Nie rozróżniają wagi spraw, nie widzą proporcji. Boją się straty kolegi, który może się obrazić za wyjawienie sekretu, a nie biorą pod uwagę, że mogą go stracić, bo on się zabije. Nie myślą też perspektywicznie. Nie chodzi nawet o konsekwencje prawne, ale psychiczne zaniechania. Myśl, że mogliśmy coś zrobić, a nie zrobiliśmy, już z nami zostanie i będzie prześladowała do końca życia. Jestem przekonany, że byłoby znacznie mniej tragedii, gdyby nie taka źle pojęta lojalność. Dlatego zawsze namawiam do podjęcia jakiegoś działania. Jeśli młody człowiek nie chce wprost

porozmawiać ze szkolnym psychologiem lub wychowawcą na temat swoich obaw, zawsze może anonimowo zadzwonić do telefonu zaufania. W sytuacjach podbramkowych może też udać się na policję albo do ośrodka pomocy społecznej. Na pewno nie wolno czekać, aż stanie się coś nieodwracalnego.

***

Maciej Frasunkiewicz - psycholog z Wydziału Psychologii Uniwersytetu SWPS, związany m.in. z Fundacją AlterEdu. W codziennej pracy z młodzieżą i rodzicami zajmuje się relacjami rówieśniczymi, budowaniem szczęścia, poczucia pewności siebie, wychowaniem pozytywnym, a także relacjami i tworzeniem więzi pomiędzy członkami rodzin.

Fundacja "Terytorium Neutralne" tworzy wspólną przestrzeń dla młodzieży z różnych kultur i środowisk, bez podziałów i dyskryminacji. Działa na rzecz integracji i przeciwdziała zjawiskom ksenofobii, rasizmu, przemocy i wykluczenia społecznego.

Bądź czujny!

Jeśli Twoje dziecko:

  • przestaje opowiadać, co dzieje się w jego życiu,
  • przerywa rozmowy, zbywa Twoje pytania,
  • nagle zaczęło się od Ciebie izolować,

To znak, że dzieje się z nim coś niepokojącego. Nie daj się zwieść pozorom, że to tylko "bunt nastolatka". Zadbaj o relację ze swoim dzieckiem. Tylko jeśli darzy Cię zaufaniem, możesz zapewnić mu bezpieczeństwo.

Pamiętaj, że Ty i Twoje dziecko możecie uzyskać wsparcie z zewnątrz:

  • 116 111 - Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży
  • 800 12 12 12 - Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka
  • 116 123 - Ogólnopolska Poradnia Telefoniczna dla Osób Przeżywających Kryzys Emocjonalny
  • 22 668 70 00 - Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia"
Polsat
Dowiedz się więcej na temat: nastolatki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama