Reklama

Kiedyś nazywana "Katownią Podhala". Co skrywa tajemnicza willa w Zakopanem?

Kajdany z łańcuchami, kraty w oknach, napisy wyryte na ścianach, przejmujący chłód. Schodząc do podziemi przedwojennej willi w Zakopanem przenosimy się do czasów, w których śmierć i tortury były na porządku dziennym. W pięknym pensjonacie "Palace" gestapowcy urządzili miejsce kaźni nazywane "Katownią Podhala". Dziś to Muzeum Palace opowiadające o trudnej i skomplikowanej historii mieszkańców Podtatrza w czasie niemieckiej okupacji.

Napisy na ścianach wyryte przez więźniów

Muzeum Palace jest filią Muzeum Tatrzańskiego. Ekspozycja opowiada trudną i bolesną historię mieszkańców Podhala podczas niemieckiej okupacji, ale też pokazuje wcześniejsze lata z życia Podtatrza. Wystawa rozpoczyna się od lat 20-30 XX wieku. Pokazuje Zakopane nowoczesne, modernistyczne, z przyszłością. Na zwiedzających czekają archiwalne fotografie i filmy, pierwsze Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym, pierwszy w Polsce zimowy wyścig motocyklowy. Można przysiąść na kinowym fotelach i obejrzeć archiwalny film z życia przedwojennego Zakopanego.

Reklama

Zobacz również: Miasto kryształowych gór i rowerowych szlaków

Dalej jest wystawa dotycząca czasów okupacji, restrykcji, wywłaszczeń. Największe wrażenie robią piwnice, w których były cele. Ta część budynku została odkryta i zachowana w nienaruszonym stanie. Tych ścian i podłóg dotykali przetrzymywani. Wciąż widać wyryte przez więźniów napisy. Chłód i półmrok tu panujący dobitnie oddają grozę tamtych wydarzeń.

Na piętrze muzeum jest nieco spokojniej. To miejsce na ciszę i refleksję. Na ścianach wyświetlane są wypowiedzi tych, którzy przeżyli okupację Podhala. Z okna widać Tatry.

Ekspozycja nadal jest uzupełniania. Wkrótce zostanie udostępnione dla zwiedzających piętro z wystawą poświęconą ruchowi oporu, Kurierom Tatrzańskim oraz Goralenvolk.

Z Katowni Podhala nie wychodziło się żywym

Był rok 1939. Zakopane do tej pory było mekką narciarzy, wytchnieniem dla kuracjuszy, szalonym snem artystów. Stare, góralskie chałupy zamieniły się w modernistyczne pensjonaty, zwykła ścieżka stała się legendarnym deptakiem zwanym Krupówki. Ten czas minął. Na ulicach Zakopanego pojawiły się nazistowskie symbole a sanatoria i pensjonaty zajęli gestapowscy. W mieście mogli przebywać jedynie mieszkańcy, a przemieszczanie się wymagało przepustki. Rozpoczęły się prześladowania i aresztowania. Naziści podsycali ideę odrębnego państwa góralskiego - Goralenvolk. Dowodzili, że górale wywodzą się z dawnego plemienia germańskiego zamieszkujące Tatry. Zyskali kilku sprzymierzeńców ze znamienitych rodów takich jak Wacław Krzeptowski, Stefan Krzeptowski, Andrzej Krzeptowski czy Józef Cukier. 

 Do tej pory góralom zarzuca się zdradę, choć tak naprawdę niewielu dopuściło się jej z pełną świadomością. Większość górali odmówiła podpisania volkslisty a ci, którzy to zrobili, często nie zdawali sobie sprawy z tego co robią. Wielu górali bohatersko walczyło z okupantem przypłacając to cierpieniem, lub śmiercią. Przez góry, do Budapesztu, drogę z niebezpieczną misją przeprowadzania ochotników do tworzącej się polskiej armii, przerzutu ważnych dokumentów czy broni, pokonywali Kurierzy Tatrzańscy. Byli wśród nich wytrwani narciarze, przewodnicy, ale też zwykli górale. Wielu z nich życie straciło w willi "Palace".

Zobacz również: Polska gorączka złota. Ziemia pod miasteczkiem wygląda jak mrowisko

Przy ulicy Chałubińskiego w pięknym, modernistycznym budynku Niemcy urządzili siedzibę Gestapo. Tym samym skończył się beztroski okres pensjonatu "Palace" a zaczął dramat "Katowni Podhala". Piwnice budynku przerobiono na więzienne cele, na trzech piętrach urządzono pokoje przesłuchań i mieszkania dla gestapowców. W przedsionku wmurowano w ściany łańcuchy na ręce i nogi. Pensjonat otoczono drutem kolczastym. Komendantem placówki był Robert Weissman, pracowało w niej 40 SS-manów. Większość z nich nigdy nie zapłaciła za popełnione zbrodnie. Wiessman został co prawda po wojnie skazany, ale na zaledwie siedem lat, ale kary i tak nie odsiedział, bo wyszedł warunkowo na wolność.

 "Palace" było zawsze przepełnione. W małych celach z sześcioma łóżkami nieraz przebywało kilkadziesiąt osób. Niemcy zdawali sobie sprawę, że w górach działają szlaki kurierskie. Rozpoczęły się masowe aresztowania członków ruchu oporu i osób, które im pomagały. W celach "Palace" przebywali między innymi wybitni narciarze i kurierzy tatrzańscy tacy jak Stanisław Marusarz, Helena Marusarz, Bronisław Czech. Był też Franciszek Gajowniczek, za którego w Auschwitz życie oddał św. Maksymilian Kolbe.

Zobacz również: "Komunistyczna Wielkanoc". Dawali stówkę każdemu kto poszedł

Byli bici, torturowani. Gestapowcy nie przebierali w środkach podczas wielogodzinnych przesłuchań, łamali gości, wbijali szpilki pod paznokcie, miażdżyli genitalia. Mówiło się, że z "Palace" żywym się nie wychodzi. Ci, którym się udało przetrwać tortury, wywożeni byli do obozów koncentracyjnych. Nie wiadomo dokładnie, ile osób było więzionych, ile straciło życie w "Katowni Podhala". Niemcy podczas ucieczki w 1945 roku spalili dokumentację a ściany cel na których znajdowały się nazwiska, zostały wybielone podczas kolejnych remontów. Szacuje się, że w "Palace" więzionych było około 2 tysięcy osób, około 300-400 nie przeżyło.

Po wojnie w budynku było między innymi sanatorium przeciwgruźlicze, żłobek, szkoła. W 1994 roku z inicjatywy trzech byłych więźniów, w "Palace" powstała izba pamięci prowadzona przez Stowarzyszenie Muzeum Walki i Męczeństwa Palace. Po wielu latach starań Stowarzyszenia oraz Muzeum Tatrzańskie willa "Palce" została wyremontowana i udostępniona zwiedzającym.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zakopane | Tatry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy